Będąc dłużej w Singapurze nie sposób nie odwiedzić Malezyjskiej stolicy, znanej jako KL (czyt. kej-el). Pierwsze wrażenie - w przeciwieństwie do Singapuru jest to miasto olbrzymich kontrastów. Niemalże obok siebie funkcjonują nowoczesne kosmopolityczne centra handlowe i zwyczajna, biedniejsza i niechlujna azjatycka zabudowa. Widać wyraźnie, że miasto jest w fazie intensywnej rozbudowy i modernizacji - nowe dworce, lotnisko i kolejki miejskie mają zaledwie kilka lat. Symbolem miasta są oczywiście dwie bliźniacze wieże Petronas Towers, zawdzięczające swoją nazwę przedsiębiorstwu naftowemu Petronas. Trzeba przyznać, że oglądane z bliska i daleka robią ogromne wrażenie, szczególnie w nocnym świetle. Jak przystało na Malezję - w KL można znaleść naprawdę świetne jedzenie - choć niestety w cenach zbliżonych standardem do Singapurskich (ale takie już prawo stolic). Zdecydowanym minusem tego miasta jest dosyć brawurowy i nieprzyjazny ruch uliczny, który czyni spacerowanie po nim sportem nieco ekstremalnym (po 3 godzinach spaceru zdecydowaliśmy przesiąść się na autobus objazdowy).
~ Marcin.
Hej ho, a Ty Aniu na bosaka już tak na co dzień? (to już drugie bose zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńNa co dzień w japonkach, ale że japonki łatwo ściągnąć to jak podłoże dobre i czyste (jak parkowe alejki) to na boso. To zwiększa odczucie lata ;D
OdpowiedzUsuń