poniedziałek, 11 lutego 2013

Wredna małpa!

Niespełna 20 min komunikacją miejską od domu jest zupełnie inny, dziki świat. Jezioro MacRitchie po jednej stronie ma ładnie przystrzyżony park miejski, po drugiej rezerwat - tradycyjnie zaplątany gęsty las tropikalny pełen kolorowych ptaków, małp, jaszczurek i drzewnych gryzoni (podobno również pająków i węży, ale tych całe szczęście nie napotkaliśmy).

Stanęliśmy przed drogowskazem dającym do wyboru kilka tras spacerowych i trekkingowych.
Najbardziej kuszący był 11km szlak prowadzący na drugi skraj rezerwatu (takie rzeczy w wielkim mieście!), który po drodze miał "Treetop walk" czyli spacer wśród koron drzew na wiszących mostach i ścieżkach. Niestety na nogach mieliśmy japonki, które się do tego zupełnie nie nadawały, a i czasu było niewiele. Obiecaliśmy sobie, że jeszcze tu wrócimy i póki co wybraliśmy krótką pętelkę brzegiem jeziora. O dziwo ludzi było niewiele, a zwierząt wiele. Absolutnym hitem były małpy. Te żyjące w głębi lasu były bardziej płochliwe i trudniejsze do wypatrzenia, jednak mieszkająca na skraju dziczy i cywilizacji gromada nie bała się ludzi w ogóle. Wręcz przeciwnie - nauczona, że czasem da się od człowieka wyciągnąć jakieś jedzenie była bardzo ciekawska, a czasami wręcz bezczelna:


Poza fascynującą interakcją z małpami było jeszcze tak:








~ Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz