poniedziałek, 25 lutego 2013

Rezerwat Kuala Selangor

Z zasady nie lubimy dużych miast. Są jednak takie, które warto/trzeba zobaczyć. Odwiedzamy więc czasami i metropolie takie jak Kuala Lumpur. Jednak gdy tylko zmęczy nas tłok, hałas, ruch - uciekamy w las (tzn do natury).  I tym razem po jednym dniu powiedzieliśmy miastu "dość" i niedzielę postanowiliśmy poświęcić na atrakcje przyrodnicze. Dwie godziny drogi od malezyjskiej stolicy znajduje się park Taman Alam Kuala Selangor.  W tym niewielkim nadmorskim rezerwacie można zobaczyć lasy namorzynowe wraz z charakterystycznymi dla nich zwierzętami.


A zwierząt tych było całe mnóstwo. Aż nie wiadomo było w którą stronę patrzeć. Czy lepiej wzrok skierować w dół, czy utkwić w górze w koronach drzew?


W dole, w błocku przechadzały się jaszczurki, warany, kolorowe kraby o jednym szczypcu i dziwne ryby. Tak, tak... Ryby. Przechadzały się! Poskoczki to  bagienne skaczące ryby, które od standardowego przedstawiciela tej grupy odróżnia płetwa grzbietowa przypominająca grzebień smoka i oczy wyłupiaste jak u ropuchy. Te dziwne stwory przebywają zasadniczo na lądzie, oddychając przez skórę (która musi być jednak cały czas wilgotna), spacerują na przednich płetwach i są w stanie skakać na wysokość kilkudziesięciu centymetrów. 


Za to w górze, w gałęziach dostrzec można było wiewiórki, kolorowe ptaki i małpy. Tych ostatnich były dwa różne gatunki – dobrze już nam znane wredne i szukające zaczepki makaki i nieśmiałe czarne małpy o zupełnie nieadekwatnej do swego koloru nazwie - langury srebrne. Langury są tym ciekawsze, że nie tak łatwo je spotkać. Zamieszkują jedynie niewielkie obszary Borneo, Sumatry i zachodniego wybrzeża Malezji, a jako, że ich domem są znikające w zastraszającym tempie z powierzchni ziemi lasy namorzynowe, gatunek jest wpisany na listę zwierząt zagrożonych wyginięciem.


Jedynym zgrzytem w tym pięknym releksacyjnym dniu na łonie natury były ŚMIECI. Dziesiątki, setki, tysiące śmieci zanurzonych w błocie. Tu klapek, tam piłka do koszykówki, plastikowe siatki, kubeczki, opona, ... telewizor(!?!?!?!) Najpewniej większość tych przedmiotów została tam przyniesiona przez morze podczas przypływów. Tylko dlaczego morze jest pełne śmieci? Dlaczego człowiek głupi tak bardzo niszczy naturę? Całość sprawiała dość smutne i frustrujące wrażenie. Widok warana wylegującego się na żółtej plastikowej misce to nie jest to czego oczekuje się od rezerwatów przyrody.


Tym niemniej mnogość i niezwykłość zwierząt przeważyła szale - naprawdę warto było zobaczyć to miejsce.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz