wtorek, 2 kwietnia 2013

Pinakle

Czerwony Kontynent zaskakuje zmiennościa. Jeśli spojrzeć na mapę Zachodniej Australii widzi sie w zasadzie jedna wieka równine.
Dlatego tez, kiedy planowaliśmy nasz dwutygodniowy rajd, obawialismy sie nieco, ze po dwóch dniach będziemy totalnie znudzeni identycznym widokiem za oknem. Tymczasem okazuje sie ze tereny na polnoc od Perth sa nadzwyczaj różnorodne: niesamowicie granatowo-turkusowe morze (nawet bez filtra polaryzacyjnego:), przydrożna roślinność krzaczasta we wszystkich możliwych do wyobrażenia odcienich zieleni oraz niesamowita przestrzeń mieniaca sie kolorami od żółtego po rudoczerwony.

Perwszym niesamowitym obiektem przyrodniczym, ktory napotkalismy po opuszczeniu "cywilizowanego" otoczenia Perth była Pinaklowa Pustynia (Pinnacles Desert). Tu, na przestrzeni kilkunastu kilometrów pustyni porozrzucane są tysiące wapiennych słupkow wielkości od kilkudziesięciu centymetrów do kilku metrów, z ktorych kazdy wyglada inaczej.

Do Pinakli dojeżdżamy juz o zmroku. Ponieważ na terenie ich rezerwatu nie można nocowac, czaimy sie w małej zatoczce przy drodze kilometr wcześniej, aby przespac sie do rana w samochodzie. Pobudka o 4.30. Chodzi bowiem o to, żeby byc na terenie rezerwatu tuz przed świtem, kiedy jest dobre światło do zdjęć. Przy bramce wjazdowej wypełniamy kopertę - bilet wstępu, umieszczamy w niej 11 dolarów, wrzucamy do skrzyneczki i zupelnie legalnie wkraczamy na teren rezerwatu (Ten bazujacy na ludzkiej uczciwości system pobierania opłat na pewno nie sprawdziły sie w naszym kraju, gdzie człowiek ewolucyjnie przystosowany jest do kombinowania;))

Jedziemy po ciemku wąska pustynna droga, wijaca sie pomiędzy pinaklami. W świetle księżyca wyglądają tajemniczo i majestatycznie. Jednak najbardziej niezwykle efekty pojawiają sie o wschodzie słońca, kiedy pierwsze promienie padają na wapienne słupy. Skrzace sie żółtym światłem pinakle jaskrawo kontrastuja z rozowawym niebem oraz białymi wydmami w tle. Biegam z aparatem od skalki do skalki szukając ciekawych ujęć i dobrych efektów świetlnych. Pozostaje z tego chyba z dwieście zdjęć, których przebraniu zajmuje kilka godzin;). Oto efekty:







~Marcin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz