sobota, 30 marca 2013

Jak to sie stało, ze jedziemy do Australii?


Postanowilismy polaczyc dobre z pożytecznym czyli wakacje z praca. Bez sensu by przecież było takie latanie w te i we wte - ze stażu do Polski, za jakiś czas z Polski na wakacje gdzieś znowu w świat. Korzystając więc z tego, ze oddelegowano nas do południowo-wschodniej Azji zdecydowaliśmy spędzić urlop w tej części swiata. Indonezja? Tajlandia? Filipiny? Może Wietnam lub Borneo? Siedlismy ktoregos wieczoru (juz w Singapurze) do poszukiwań tanich lotów. Malezyjskie linie Air Asia to taki azjatycki odpowiednik naszego Ryanaira - tanie, z licznymi promocjami i z cała rzesza ekstra produktów które przy chwili nieuwagi (zapomniawszy "odkliknac" jakiegos okienka) można zakupić razem z biletem. Sprawdziliśmy wszystkie ciekawe destynacje, ale albo było drogo, albo nie pasował nam termin. Juz mieliśmy rezerwować Filipiny, które z tego wszystkiego wyglądały najlepiej, gdy mój wzrok padł na reklamę z promocjami "Perth od 299MYR" (czyli ok 300 zł) zasmialam sie: może do Australii? Pozartowalismy sobie, poogladalismy czerwone stepy i kangury w Google... Ale gdy doszlismy do zdjęć misiow koala i podwodnych raf koroalowych, gdy przypomnialam sobie wielkie niespelnione marzenie z czasow liceum: zobaczyc pociag drogiowy, mój luźno rzucony zart ( nigdy wcześniej nawet nie myśleliśmy o wakacjach na czerwonym lądzie!) zaczął zamieniać sie w realny plan, w końcu w potrzebę: MUSIMY JECHAC DO AUSTRALII!

Pierwszy problem wiza. Całe szczęście jest formularz on-line i nie trzeba ganiac po ambasadach.
Siedzimy więc po nocy ( co z tego, ze rano trzeba do pracy?) i wypełniamy milion rubryczek "z kim", "gdzie", "a po co". Chyba z wpisanych danych wynikało, ze nie zagrazamy w żaden sposób Australii, bo juz po 24h przyszedł e-mail z informacja, ze wiza została przyznana. Hura! Kupujemy bilety! Jak na zlosc, chyba po to, by nie bylo zbyt pieknie, w tym momencie linie lotnicze robia swoj standardowy numer: z godziny na godzinę ceny skaczą znacznie w górę. Ale jak to? Przecież do Australii.. Jedziemy... Bu:(

Jeszcze raz przejrzelismy milion połączeń i ostatecznie postanowiliśmy zrobić sobie wakacje kombinowane: Australia + Indonezja. Tak było bowiem najtaniej i najbardziej pasowało nam pod względem terminów. Plan jest więc taki:
1) przylatujemy do Perth i przez dwa tygodnie podrozujemy po Zachodniej Australii
2) lecimy z Perth na Bali w Indonezji; na tej wyspie i na jej sąsiadce o nazwie Lombok spędzamy kolejny tydzień
3) wracamy do Singapuru na jeden dzień pożegnać sie z miastem-wyspa i upalami
4) po 27 godzinach spedzonych w samolotach, pociagach, na dworcach i lotniskach witamy sie z Trójmiastem.

~Ania




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz