Kolejnym punktem, który pojawił się na horyzoncie naszych naukowych wizyt był
Singapur. Mieści się tu jeden z najlepszych azjatyckich ośrodków naukowych, od lat
bardzo chętnie odwiedzany przez fizyków kwantowych z Trójmiasta i nie tylko - CQT czyli Centre for Quantum Technologies. Po
kilku miesiącach starań (różne sprawy urzędowo-formalne trochę trwały)
wylądowaliśmy szczęśliwie w tym państwie-mieście-wyspie w przedostatni dzień 2012 roku. Jaki jest Singapur na "pierwszy rzut oka"? Pierwsze co uderza to lepkie wilgotne gęste i ciepłe powietrze, sprawiające wrażenie duszności (szczególnie jak się ciągnie za sobą trochę bagażu). Przestrzeni jest całkiem sporo - wyspa jest nieco większa niż sobie wyobrażaliśmy, także poza samym centrum zabudowa jest dosyć luźna. Zaskoczyła nas też pogoda - spodziewaliśmy się słonecznej i plażowej, a tu ... zimowy monsun daje się we znaki, tak, że prognoza pogody wygląda cały czas mniej więcej tak:
~ Marcin
Nie należy z tego jednak wyciągać wniosku, że pada w sposób ciągły - deszcze i burze są intensywne (choć nie przekraczają intensywnością wyczynów naszych lokalnych letnich opadów z ostatnich lat), ale trwają nie więcej niż 2-3 godziny dziennie.
Ogólnie nie ma co narzekać - lepsze to niż polski zimowy śnieg z deszczem, a i w przeciwieństwie do polskich letnich burz - tutaj po deszczu i burzy jest wciąż ciepło, temperatura nie spada o 10-15 stopni.
taki mamy widok z okna |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz