Wyjeżdżając
w piątek wieczorem z Johor Bahru, postanowiliśmy zapobiegliwie kupić
bilet powrotny na niedzielę. Najbliższym miastem, z którego dało się
dostać bilet, było odległe o 2h drogi od Cameron Highlands miasteczko
Ipoh. Ponieważ nie mieliśmy już specjalnej ochoty na kolejne taplanie
się w dżunglowym błocie, w niedzielę z rana udaliśmy się właśnie do
Ipoh. Przewodnik Lonely Planet sugerował, aby na to miasteczko przeznaczyć co najmniej jeden dzień, w związku z czym mieliśmy nadzieję, iż nie będziemy się tam nudzić. Na pierwszy rzut oka było nieźle, miasteczko ma kilka monumentalnych zabytków architektury, jak
choćby dworzec kolejowy (zwany miejscowym Taj Mahal :)):
Całkiem nieźle prezentował się też meczet:
Jednak po
dwóch godzinach włóczenia się po mieście tam i z powrotem stwierdziliśmy, że przewodnik nieco przecenił to miejsce. Postanowiliśmy więc zobaczyć coś w okolicy. Miły i
pomocny sprzedawca z księgarni objaśnił nam, że w zasadzie w około nie
ma nic niezwykłego, no ale jak już chcemy, to możemy udać się do parku
Gunung Lang. Tak też zrobiliśmy. Jest to w zasadzie miejski park
położony w ciekawym skałkowym terenie, trochę może zaniedbany, ale
obfitujący w rozmaite zwierzęta, z których kilka udało się nam
uwiecznić:
Finalnie
okazało się, że autobus, którym mieliśmy jechać do Johor Bahru, jedzie
bezpośrednio do Singapuru, dzięki czemu podróż powrotna odbyła się bez
większych zakłóceń i około 7 rano w poniedziałek wylądowaliśmy w domu.
Marcin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz